I słuchaj instruktora

Ta, i kilka innych zasad, mogą uchronić Cię przed kontuzją.

Wypadki w enduro są jak nieoczekiwane wycieczki – zawsze myślisz, że to nie będzie aż tak źle, aż nagle leżysz na ziemi i zastanawiasz się, co tu poszło nie tak… ale przynajmniej nie musisz płacić za bilet!

"Wszystko, co możesz zrobić, to podnieść się i jechać dalej. To, co mnie motywuje, to fakt, że każda kontuzja jest po prostu częścią procesu – musisz przez nią przejść, a potem wrócić silniejszy."
Tracy Moseley
mistrzyni świata w enduro
"Enduro jest jak życie – czasami wpadniesz w dziurę, a czasami po prostu musisz wstać i pojechać dalej. Nigdy nie wiesz, co cię czeka na następnym zakręcie."
Sam Hill
mistrz świata w DH i enduro
"W enduro nie chodzi tylko o to, by być najszybszym. Chodzi o to, by nie zrobić głupiego błędu, który zrujnuje całą jazdę. A i tak czasem kończy się to krwią i potłuczonymi kośćmi – to część zabawy!"
Jared Graves
legenda enduro, wielokrotny mistrz
"Kontuzje są częścią tej gry. Nauczyłam się, że w takich chwilach muszę tylko pamiętać, dlaczego zaczęłam to robić – bo jazda na rowerze daje mi wolność i radość, nawet gdy droga jest wyboista."
Cécile Ravanel
mistrzyni świata w enduro

Kilka porad przed startem

Przygotowanie do jazdy na rowerze w górach to jak pakowanie się na survivalową wyprawę, tylko zamiast maczety, masz kask, a zamiast namiotu – rower z amortyzacją wartą fortunę. Bo wiesz, zjazdy w terenie enduro czy DH to nie spacerek po parku, a prędzej podróż do Krainy Szybkości, gdzie opona jest twoim najlepszym przyjacielem, a strach to tylko kolejne wyzwanie do pokonania. Więc zanim ruszysz, upewnij się, że masz wszystko – od kasku po dobrą kondycję. A jak już wsiądziesz na rower, to zapomnij o stresie, bo strach to tylko dodatkowa energia, którą można zamienić na radość z każdego skoku (i kontuzji, jeśli nie będziesz uważać). No i pamiętaj – najważniejsze to się nie nudzić, a w górach nuda to ostatnia rzecz, której doświadczysz!

1. Sprzęt – nie chcesz przecież, żeby Twoja opona wybuchła, prawda?

Pierwsza zasada to: sprzęt, sprzęt, sprzęt. Na górskie szlaki nie wjedziesz na byle czym. Będziesz potrzebował roweru, który wytrzyma więcej, niż tylko krótka przejażdżka po parku. Enduro? Zdecydowanie, ale nie zapomnij o amortyzacji. DH? Bez dobrego zawieszenia, to jak jazda na drewnianym rowerze w deszczu.

Nie zapomnij również o odpowiednich oponach. Opony, które świetnie radzą sobie na asfalcie, mogą Cię zawieść w momencie, gdy wejdziesz w błoto. To jak jechać po tłuszczu w kuchni – po prostu się nie da. W górach liczy się przyczepność, a nie ładny wygląd gumy.

2. Kask – bo bezpieczeństwo to podstawa

Tak, to jest coś, co nosi się na głowie, a nie w plecaku, nawet jeśli Twoje włosy są idealnie ułożone do selfie. Pamiętaj, że w enduro i DH nie jeździsz po równych drogach, więc kask to absolutne minimum. Choć kask full-face (czyli taki, który zasłania całą twarz) wygląda trochę jak element ekwipunku do gry komputerowej, to naprawdę nie warto oszczędzać na bezpieczeństwie.

No i nie zapomnij o ochraniaczach na kolana, łokcie i dłonie. Tak, wiem, wyglądają jak odzież na mecz hokeja, ale jeśli nie chcesz, by Twoje kolana stały się dziełem sztuki po kontakcie z asfaltem, lepiej je załóż.

3. Przygotowanie fizyczne – nie wystarczy tylko wiedza o terenie

Teraz czas na Ciebie, nie na rower. Choć jazda na rowerze w górach to czysta frajda, nie daj się zwieść. To także wyzwanie fizyczne, które wymaga nieco przygotowania. Nawet jeśli wiesz, jak poruszać się po singlach jak zawodowiec, nie przygotujesz się do tego, jeśli nie wzmocnisz swoich nóg, pleców i rąk.

Przejażdżki na rowerze w górach wymagają nie tylko kondycji, ale też umiejętności szybkiego myślenia, by ocenić, czy za najbliższym zakrętem nie czai się kłopot. Nie ma nic gorszego niż podjeżdżać pod stromy wzniesienie i wtedy zorientować się, że nie masz siły na ostatnie metry. Więc jeśli nie chcesz zakończyć dnia jak ninja na rowerze, zacznij ćwiczyć.

4. Psychika – bo strach to naturalny towarzysz

A teraz coś, czego nie uczysz się na kursach. Zanim wyruszysz na prawdziwe enduro czy downhill, musisz przygotować swoją psychikę. Strome zjazdy? Jak najwięcej. Na początku pewnie będziesz trząsł się jak galareta, ale pamiętaj – strach jest normalny. Choć na zjeździe Twoje serce będzie biło jak szalone, a umysł będzie rozważał wszystkie możliwe scenariusze „co może pójść nie tak”, opanowanie tego strachu jest kluczowe.

I tak – to zupełnie normalne, że myślisz, że pod koniec dnia będziesz wyglądać jak wypluty kotlet schabowy, ale… no właśnie, nikt nie mówił, że będzie łatwo. To, co liczy się w tym sporcie, to opanowanie strachu i umiejętność kontrolowania swojego ciała.

5. Jazda w grupie – lepiej z kimś, niż samemu

Zanim wsiądziesz na rower, sprawdź, czy masz kogoś, kto się z Tobą wybierze na szlak. Jazda solo w górach może być trochę przygnębiająca, szczególnie kiedy złapiesz kapcia w połowie trasy i zaczynasz zastanawiać się, jak dotrzesz do cywilizacji. A jazda z kolegą, który przynajmniej wie, jak zmienić oponę, to już nie tylko bezpieczeństwo, ale i większa frajda. Plus zawsze możesz liczyć na zdjęcie, gdy będziesz wyglądał jak bohater!

6. Na koniec… nie zapomnij o tym, co najważniejsze

Ciesz się jazdą! Bo choć może wydawać się, że przygotowanie jest wyzwaniem, to prawdziwa magia zaczyna się dopiero na szlaku. I pamiętaj, jeśli Twoje pierwsze zjazdy będą wyglądały jak taniec na lodzie, nie przejmuj się – każdy to przechodzi. Po kilku wpadkach i kilku bolesnych upadkach, będziesz latać po górach jak prawdziwy mistrz.

Więc do dzieła! Rower w rękę, kask na głowę i niech adrenalina rządzi!
Close